Wielki Post ciągnie się
(nie)miłosiernie w swoich fioletach aż do 4. niedzieli, kiedy na
chwilę kolor się rozjaśnia – szaty liturgiczne zmieniają się
na różowe. To znak, że połowa Wielkiego Postu już minęła,
kilka dni przed 4. niedzielą, we czwartek, ale wyrażenie radości z
tego powodu przeniesiono na niedzielę. Radość, bo minęła już
połowa smutnego okresu pokuty, radość, bo już bliżej są święta
wielkanocne, do których Wielki Post prowadzi.
Ta radość Kościoła wyraża się nie
tylko w rozjaśnionych szatach liturgicznych i kwiatach, którymi
można w tę niedzielę udekorować ołtarz. Także antyfona na
wejście, zaczerpnięta z proroka Izajasza (dokładniej mówiąc, z
Trzeciego Izajasza), tę radość wyraża i do niej wzywa: Wesel się,
Jeruzalem, i zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie; radujcie
się z weselem wy, którzy trwaliście w smutku, abyście się
rozradowali i nasycili u piersi waszego pocieszenia (cf. Iz
66:10-11).
Kościołem, który w Rzymie związany
był z 4. niedzielą Wielkiego Postu, był kościół Świętego
Krzyża, w którym przechowywano, przywiezione z
Jeruzalem, relikwie krzyża Pańskiego. Wezwanie do Jeruzalem
nawiązuje zatem do tej świątyni, ale przypomina nam też, że
prawdziwą, Bożą Jerozolimą jest też Kościół jako wspólnota
wierzących. To właśnie Kościół, pogrążony w pokucie i smutku,
ma się w tę niedzielę rozradować, niejako ożywić trochę z
racji coraz bliżej będącej Wielkanocy. Jesteśmy, rzec można, na
półmetku (cf. 1 Kor 9:24-25, czytane w II nieszporach niedziel
Wielkiego Postu), zasługujemy na chwilę oddechu dla nabrania sił
do dalszego biegu.
A myśląc o zmartwychwstaniu, myślimy
też o tej Jerozolimie, która jest w niebie, o Mieście Bożym, do
którego zmierzamy, w którym będzie już tylko radość, w którym
nasza pociecha, zapowiadana przez proroka, się dopełni. Górne
Jeruzalem jest naszą matką i cieszy się wolnością (Ga 4:26).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz