Wskutek knowań biskupów, w wielu krajach nie obchodzi się już 7. niedzieli wielkanocnej, gdyż przeniesiono na nią, z pogwałceniem wszelkich praw biblijnych, Wniebowstąpienie Pańskie. (Dwa pytania: Czy w ten sposób wierni lepiej rozumieją i przeżywają Wniebowstąpienie? Dlaczego w tym kraju nie zrobiono tak samo z Objawieniem Pańskim, które też można przenieść na niedzielę, za to walczono z uporem wartym lepszej sprawy o ustanowienie 6. stycznia dniem wolnym?) Wielka to szkoda, według mnie, gdyż ta niedziela jest szczególna, umieszczona między Wniebowstąpieniem a Zesłaniem Ducha Świętego, i mówi wiele o życiu Kościoła na ziemi. Jej msza zaczyna się od słów z psalmu 27 [26], mówiących o szukaniu Bożego, Chrystusowego oblicza, wyraża więc tęsknotę Kościoła za powrotem Chrystusa i za Jego obecnością w duszach wiernych. W Ewangelii czyta się fragmenty jakże ważnej modlitwy Jezusa z Ostatniej Wieczerzy, tzw. modlitwy arcykapłańskiej (J 17:1-26). Jezus modli się do Ojca jako nasz Arcykapłan, rozwijana jest więc w ten sposób myśl z Wniebowstąpienia, o Jego wejściu do świątyni w niebie. Modli się za uczniów i za wszystkich, którzy uwierzą dzięki ich słowu, a więc za nas. Modli się, abyśmy byli blisko Boga, weszli z Nim w bliską relację, czyli poznali Go, w biblijnym rozumieniu (J 17:3). Modli się, abyśmy mieli życie wieczne, które On nam daje, aby Ojciec zachował nas w wierności temu, co Jezus objawił, modli się o naszą miłość, wreszcie, modli się o jedność swoich uczniów. Przecież ta modlitwa jest jak najbardziej na czasie, a przez wyrzucenie 7. niedzieli wielkanocnej 'zwykli' wierni nie mają z nią kontaktu...
Jeśli chodzi o samo Wniebowstąpienie, to uważam, że niemądry był pomysł dzielenia w tę uroczystość Ewangelii według lat A, B, C. Ewangelia według św. Mateusza, przeznaczona na rok A, w ogóle nie mówi o Wniebowstąpieniu (Mt 28:11-20): i miejsce nie to, i samego opisu Wniebowstąpienia nie ma, chyba że ktoś chce rozumieć słowa Pana o władzy, jaką ma na niebie i na ziemi, jako aluzję do Wniebowstąpienia. W ogóle szkoda, że w największe uroczystości (poza Narodzeniem i Objawieniem Pańskim) zastosowano podział na lata A, B, C (chodzi mi o Wigilię wielkanocną, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego). Te dni powinny mieć stały zestaw czytań, niezależny od roku, który dyktuje czytania niedzielom.
I już na koniec, więcej narzekań nie pamiętam w tej chwili: denerwuje mnie mówienie o świątyni Opatrzności Bożej. Dlaczego nie kościół Opatrzności? Nie mówimy przecież: świątynia św. Franciszka, świątynia Matki Bożej Łaskawej, świątynia Najświętszego Zbawiciela, tylko kościół. Dla mnie świątynia kojarzy się pogańsko i/lub oświeceniowo. Świątynia Dzeusa, świątynia Marduka, świątynia Rozumu... Owszem, także świątynia jerozolimska, ale ona należy do świata starożytnego, natomiast o świątyniach chrześcijańskich najczęściej jednak mówimy kościół, zwłaszcza podając ich wezwanie. Można powiedzieć np.: Zebraliśmy się w naszej parafialnej świątyni na mszy niedzielnej, ale naprawdę, nigdy nie słyszałem, aby ktoś mówił: moja parafialna świątynia pod wezwaniem św. Alojzego.
Przeniesienie Wniebowstąpienia na niedzielę zwiększa ryzyko tego, że święto to zbiegnie się z parafialną pierwszą komunią (w końcu Boże Ciało już za pasem). A wtedy Wniebowstąpienie gdzieś przepadnie.
OdpowiedzUsuńJeśli pomyśleć liturgicznie i teologicznie w ogóle, na I Komunię bardziej nadają się niedziele bliskie samej Wielkanocy, może druga, może trzecia niedziela wielkanocna, bo przecież Komunia św. jest sakramentem jak najbardziej wielkanocnym: o tym śpiewa się w hymnie nieszporów okresu wielkanocnego - o uczcie Baranka, spożywanej po przejściu przez Morze Czerwone, czyli po chrzcie, o tym mówią niektóre modlitwy mszalne tego czasu. Katechumeni w Wigilię wielkanocną przyjmują chrzest, bierzmowanie i Komunię św., rzecz naturalna od samych początków Kościoła. Dzieci idą do I Komunii pod koniec okresu wielkanocnego, kiedy tak naprawdę mało kto już pamięta o Wielkanocy - owszem, białe szaty, paschał, ale pieśni często już niewielkanocne. Zupełne oderwanie od źródła. Ciekawe, jaka tego przyczyna.
OdpowiedzUsuńAkurat skojarzenia oświeceniowe są jak najbardziej na miejscu.
OdpowiedzUsuńTylko czy trzeba je koniecznie kontynuować i trwać przy "świątyni"?
UsuńNie trzeba, i ja przecież tej nazwy nie bronię - niemniej taka jest jej geneza.
Usuń