Kiedy studiowałem, śmieszyła nas zawsze pieczątka sekretarki naszego instytutu: magister specjalista. Później się dowiedzieliśmy, że nie jest to jakieś wyjątkowe określenie, przez nią wybrane w manii wielkości, ale zwykły tytuł, z jakim można się spotkać.
W każdym razie, chodzi mi o specjalistów. Teraz, kiedy nie ma papieża, jeszcze więcej pojawia się specjalistów od Kościoła, którzy o Kościele mają nikłe pojęcie. (Nie będę pokazywał palcami, wystarczy o 19.30 włączyć telewizor.) Zawsze wydawało mi się, że, aby się na czymś znać, trzeba tym żyć, na co dzień, a i w nocy także. Tymczasem o Kościele najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy od środka zupełnie go nie znają, za to potrzebują sensacyjnych wiadomości lub możliwości wyrażenia swojej krytyki, albo też mają, w swojej opinii, najlepsze pomysły na reformę Kościoła.
Nolite conformari huic saeculo (Rz 12:2), czytamy dziś w nieszporach. A hoc saeculum, nic nie wiedząc o listach św. Pawła, uważa, że Kościół jak najbardziej powinien się doń upodobnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz