Z racji 4. maja obejrzałem po raz kolejny różne fragmenty z Gwiezdnych wojen. Na tym polega przyjemność, że można oglądać te fragmenty, które się szczególnie lubi, kiedy nie ma się akurat czasu lub ochoty na cały film. Jednym z takich fragmentów jest pojedynek Yody z Dooku pod koniec Ataku klonów. Dooku ucieka na Coruscant, tam spotyka się z Darth Sidiousem i pozdrawia go słowami: The Force is with us. Uświadomiłem to sobie jakiś czas temu, nie byłem jednak pewien, czy dobrze pamiętam, ale okazuje się, że tak: The Force is with us, mówi Sith. Jedi mówią: May the Force be with you. Zupełnie inne podejście do Mocy. Sith czuje się panem Mocy, jej ośrodkiem. Jedi pozwala, aby Moc przez niego płynęła i działała.
PS Darth Plagueis Jamesa Luceno jest nieco rozczarowujący. Owszem, czyta się dobrze, wciąga, ale jakoś nie do końca mi pasuje do Galaktyki... I do pojmowania Mocy, Sithowie zdają się być wręcz wszechmogący, zdolni się sami uleczyć, walczyć z odciętym kawałkiem szyi, tchawicy i szczęki... Do tego jakieś paramagiczne rytuały Sióstr Nocy, kulty... Zwykli mieszkańcy Galaktyki rozmawiają sobie o Mocy ot, tak po prostu, jakby wszystko o niej wiedzieli... Jedi nie potrafią rozpoznać zabitych przy pomocy mieczy świetlnych...
PS Darth Plagueis Jamesa Luceno jest nieco rozczarowujący. Owszem, czyta się dobrze, wciąga, ale jakoś nie do końca mi pasuje do Galaktyki... I do pojmowania Mocy, Sithowie zdają się być wręcz wszechmogący, zdolni się sami uleczyć, walczyć z odciętym kawałkiem szyi, tchawicy i szczęki... Do tego jakieś paramagiczne rytuały Sióstr Nocy, kulty... Zwykli mieszkańcy Galaktyki rozmawiają sobie o Mocy ot, tak po prostu, jakby wszystko o niej wiedzieli... Jedi nie potrafią rozpoznać zabitych przy pomocy mieczy świetlnych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz