poniedziałek, 13 maja 2013

Wolną wolę masz, komu ją dasz?

W jednej z łacińskich modlitw za papieża jest taki zwrot: ut, te donante, tibi placita cupiat, et tota virtute perficiat. Prosimy Boga, aby, za Jego łaską, papież pragnął tego, co Bogu jest miłe, czego Bóg pragnie, i aby ze wszystkich sił to wypełniał. Skoro się o to Kościół modli, to znaczy, że taka może zaistnieć potrzeba. Innymi słowy, papież, wybrany z natchnienia Ducha Świętego, ma wolną wolę i niekoniecznie musi iść za natchnieniem tego Ducha. Bóg wybrał i się nie pomylił, ale teraz człowiek z tym wybraniem coś musi zrobić. Może pragnąć tego, czego Bóg pragnie, może pragnąć tego, czego sam pragnie. Służyć Bogu albo służyć sobie. Jak pisał św. Augustyn: miłość Boga aż do wzgardzenia sobą lub miłość siebie aż do wzgardzenia Bogiem. Wybór jest twój, synu człowieczy.

Kiedy wszyscy zachwycają się pokorą Franciszka, jeden z moich angielskich przyjaciół zauważa, że pokora może być pychą: Mam teraz władzę, mogę decydować, moja wola jest prawem. Myślę o tym, wspominając inaugurację pontyfikatu: nałożenie paliusza znowu włączone w liturgię mszy, Ewangelia tylko po grecku, bo po co jeszcze po łacinie... Teraz ja decyduję i koniec. Przypomina mi się historia o Janie Pawle II, któremu papieski łacinnik zwrócił uwagę, że w łacinie nie ma 'J', w związku z czym podpisywać się powinien Ioannes Paulus, nie Joannes Paulus, na co papież odpowiedział: Od teraz 'J' jest w łacinie. Teraz ja decyduję i koniec... (Nie wnikam tu w zawiłości łacińskiej ortografii na przestrzeni wieków, kiedy to dla ułatwienia wymowy rzeczywiście zaczęto używać 'j', którego w alfabecie łacińskim, klasycznym, nie ma. Chodzi mi o reakcję papieża.)

Psalmista się modlił, aby Bóg pomógł mu spełniać Bożą wolę. Jezus się modlił, aby wola Ojca, nie Jego, się spełniła.

Masz wolną wolę...

Jak mówi dzisiejsza kolekta, moc Ducha Świętego sprawia, że wiernie zachowujemy w duszy wolę Bożą i ukazujemy ją w naszym postępowaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz