Bogu dzięki, jestem garbaty, więc nie muszę ciągle mieć przed oczyma świątecznych dekoracji, zawieszonych już kilka tygodni temu na latarniach. Boję się tylko wchodzenia do sklepów, w których będą udekorowane choinki przy każdym stoisku, a z głośników sączyć się będzie jakaś kolęda.
Śmiesznie krótkie są ludzkie tradycje. Przez stulecia, ponad tysiąc lat, obchodzono Boże Narodzenie bez choinki i bez karpia. Może nawet lepiej i głębiej ten czas przeżywano, prościej, tak jak proste było narodzenie Jezusa w Betlejem... Bez starania się o choinkę i o karpia, które dla wielu stały się istotą Bożego Narodzenia w tym kraju.
Śmiesznie krótkie są ludzkie tradycje. Przez stulecia, ponad tysiąc lat, obchodzono Boże Narodzenie bez choinki i bez karpia. Może nawet lepiej i głębiej ten czas przeżywano, prościej, tak jak proste było narodzenie Jezusa w Betlejem... Bez starania się o choinkę i o karpia, które dla wielu stały się istotą Bożego Narodzenia w tym kraju.
A to nie tak, że jeśli ginie właściwa istota rzeczy, to trzeba ją czymś zastąpić?
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Wszystko lepsze niż próżnia.
UsuńCzasami zadaję sobie pytanie, co to za religia, która dwa miesiące obchodzi gwiazdkę (bo to trudno nazwać Bożym Narodzeniem).
OdpowiedzUsuńPrzypominają mi się Chłopi - gdzie pomimo gorących przygotowań, pierwsze kolędy zaczynano śpiewać dopiero na pasterce, a organiściaki roznosili opłatek w wigilię.
To już chyba mało realne... Sam kiedyś zrobiłem rzecz straszną, na ostatnich zajęciach przed Bożym Narodzeniem zaproponowałem jednej z grup - bardzo niechętnej do jakiejkolwiek współpracy - śpiewanie kolęd po łacinie. Podałem łacińskie przekłady dwóch polskich kolęd, w połowie Adwentu. Na (nie)szczęście, nikt nie chciał śpiewać. Dlaczego? Bo melodie "Gdy się Chrystus rodzi" i "Bóg się rodzi" były niemal nieznane, wśród studentów pierwszego roku pewnej uczelni.
UsuńBardzo mnie razi nazywanie 'wigilią' różnych spotkań przedświątecznych w zakładach pracy. Jeśli już, to niech to będzie 'opłatek', a nie 'wigilia', która jest, jak sama nazwa wskazuje, nocnym czuwaniem.
Jeśli takie 'przyśpieszenie świętowania' jest wynikiem czegoś, co nazwać można amerykanizacją, to ciekawe byłoby spojrzenie, na ile jest to protestantyzacja. Ursula Le Guin kilka razy pisała wpływie protestantyzmu na amerykańskie postrzeganie świata, podejście do życia, dążenie do sukcesu, siły itp. Kiedyś pewien baptysta mówił mi, że katolicy żałośnie i smutno obchodzą Adwent, a oni przeciwnie, radośnie, i kolędy śpiewają już na długo przed świętami. Może te dwie opinie dają się połączyć i wyjaśnić fenomen (w jak najdosłowniejszym znaczeniu tego, z greki pochodzącego, słowa) gwiazdki rozciągniętej w czasie.
OdpowiedzUsuń