Poranna modlitwa w dzień
Narodzenia Pańskiego mówi o blasku, który przez wiarę jaśnieje w
naszych duszach, i zawiera prośbę, aby ten sam blask także w
naszych uczynkach się odbijał. Do tej myśli liturgia powróci za
kilka miesięcy, w poniedziałek po Wielkanocy. Kolekta tego dnia
zawiera prośbę, aby wierni w życiu swoim zachowywali sakrament
chrztu, który otrzymali dzięki wierze. Podobnie w piątek po
Wielkanocy: obyśmy naśladowali w działaniu to, co sprawujemy
poprzez wyznawanie wiary. To, co dzieje się w nas duchowo, poprzez
wiarę i sakramenty, ma być widoczne w naszym postępowaniu. Wiara
przecież bez uczynków jest martwa (Jk 2:17).
To nawiązanie, w Boże
Narodzenie, do chrztu, ściśle połączonego z Wielkanocą, nie jest
bynajmniej dziwne. Po pierwsze, pokazuje głęboką jedność
liturgii, całego roku liturgicznego, który jest jak misternie
utkany kobierzec, albo cudownie złożony aromat, w którym uwalniają
się powoli rozmaite nuty zapachowe. Po drugie, chrzest jest podstawą
istnienia chrześcijanina, wszystko się od niego zaczęło. W
kazaniu na Narodzenie Pańskie już św. Leon, papież, przypominał,
że jesteśmy – poprzez chrzest – świątynią Ducha Świętego,
że zostaliśmy odrodzeni przez Chrystusa, staliśmy się w Nim nowym
stworzeniem. Kościół czyta te słowa tej właśnie nocy, kiedy
Chrystus się narodził, kiedy On, jako człowiek narodzony z
Dziewicy Maryi, stał się nowym stworzeniem par excellence. A
czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Tytusa, wybrane przez
Kościół na poranną mszę Narodzenia Pańskiego, też przypomina o
łasce chrztu, łasce danej nam tylko i wyłącznie dzięki ukazaniu
się dobroci Boga i Jego miłości do ludzi – czyli dzięki
Wcieleniu, kiedy sam Bóg stał się człowiekiem (Tt 3:4-7).
* * * * * * *
A to moje tegoroczne szopki, aż dwie. Spodobały mi się obie, nie umiałem wybrać tylko jednej (zresztą, co to za wybór spośród dwóch?), więc są dwie. Trzecia, miniaturka zrobiona z drewna oliwnego z Betlejem, stoi w drugim pokoju. (Chociaż ciągle marzę o innych jeszcze szopkach... Gdybym umiał, sam bym zbudował. W dzieciństwie budowałem z kartonu, na lekcje religii. Do pudełka wklejało się świąteczną kartkę, żeby mieć Maryję, Józefa i Dzieciątko w żłobie, resztę figur się wycinało z kartonu i kolorowało. Nie mam żadnych zdolności plastycznych, zwykle starszy brat pomagał mi przy tych szopkach, bez niego robiłbym jakieś gnioty.)
a ta na biurku, pod lampą |
* * * * * * *
Hodie, cum sancti Stephani protomartyris triumphum recolamus, pro inimicis nostris, Domine, christianis necnon in te non credentibus, doce nos orare.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz