Bardzo ją lubię. Ubierana dopiero w wigilię Bożego Narodzenia.
A ja mam w tym roku na choince kilka bombek sprzed czterdziestu lat, zupełnie nieoczekiwanie znalezionych.
* * * * *
Od kilku dni, nolens volens, więcej fragmentów telewizyjnych programów oglądam. Dziś pewna starsza (chciałem napisać: wybitna, ale doszedłem do wniosku, że to byłaby przesada) aktorka opowiadała o łamaniu się opłatkiem (czy, jak powiedziała prowadząca program, łamaniu się z opłatkiem), jaki to ważny moment wigilijnej wieczerzy, jak ona wyniosła to jako tradycję z domu i przekazała synowi... A owo łamanie się opłatkiem następuje, jak powiedziała, po odczytaniu fragmentu jakiejś Biblii. (Dokładnie tak. Aż mnie zatkało.) Urocze. Jakaś Biblia. W ustach osoby wierzącej albo, przynajmniej, wykształconej, brzmi to niezwykle uroczo, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz